Jak złowić lina?

Jak złowić lina?

Liny w karpiowych wodach to ciężki przypadek. Co zrobić, aby przynęta wylądowała w ich, a nie karpiowych pyskach? Jak wygląda typowe branie lina? W wielu zbiornikach na ogół tak: spławik się przewraca i zaczyna odjeżdżać, po czym następuje zacięcie. Wędka mocno się wygina, hamulec kołowrotka gra, a szpula obraca się tak szybko, jak gorące opony wyścigowego bolidu Formuły 1. Nie kojarzy się to z polowaniem na lina? Racja, gdyż najczęstszą zdobyczą na związkowych wodach są hodowlane karpie. Przy połowie gruntowym zawsze są o kilka długości przed linami. Ich motto odnośnie do przetrwania w rybim świecie brzmi: „Kto pojawia się pierwszy, ten je pierwszy!”. Czy można się dziwić, że w wielu naszych zbiornikach już prawie nie łowi się linów? Prawdę powiedziawszy, miłośnicy połowów tego gatunku ryb utkwili w ślepym zaułku. Chcąc łowić możliwie najefektywniej, nęcą przez kilka dni. Skutek? W łowisku niepodzielnie królują karpie. Być może jakaś niewielka część wrzuconego pokarmu zostaje pobrana przez liny. Ale gdy zaczynają ściągać całe hordy karpi, liny się wycofują. Fakt, że bywają one rzadkim łupem w karpiowym królestwie, wcale nie oznacza, iż jest ich tam mało.


WAŻNE PYTANIA

Wydaje się jednak, że łowienie małej liczby linów nie jest tylko kwestią gęstego zarybienia karpiami, lecz wynika z naszego podejścia do całej sprawy. W jaki sposób możemy zwiększyć swoją skuteczność w połowie tych wyjątkowych ryb? Mogę Wam obiecać większą liczbę brań, jeśli potraficie odpowiedzieć na następujące, bardzo istotne pytania:

1. Jaka pora dnia jest najlepsza do połowu lina?

2. W jakim miejscu należy podać przynętę?

3. Jakie przynęty powinno się preferować?

4. Jaką zastosować taktykę zanętową?

Zacznijmy od pory dnia. Większość wędkarzy uważa za przesadzone pojawianie się nad wodą o brzasku. No bo dlaczego mieliby się zrywać, skoro np. taki karp żeruje cały dzień (jeśli tylko ma na czym). Dlatego przeważnie łowi się i nęci w późniejszej części dnia. Największe tłumy gromadzą się na brzegu przede wszystkim wieczorem. Liny są jednak rannymi ptaszkami. Zerują najchętniej i najczęściej o świcie, aż do momentu, gdy na brzegu zaczyna się krzątanina. Na takie niepokoje reagują, wycofując się w rośliny wodne, a więc w miejsca najczęściej nieosiągalne dla wędkarza. Kto się pojawia nad wodą z pierwszymi promieniami słońca, ten niewiarygodnie zwiększa swoje szanse na złowienie lina. Jednocześnie nasuwa się pytanie: czy karpie nie żerują we wczesnych godzinach? Owszem, tak. Jednak ich rytm żerowy w małych zbiornikach jest w dużej mierze zależny od częstotliwości i pory nęcenia.


NA MIEJSCE

Drugą przeszkodą na drodze do sukcesu jest wybór miejsca. Należy się spytać, gdzie nęci większość karpiarzy. Oczywiście nie dlatego, żeby samemu obławiać te miejsca, lecz by omijać je szerokim łukiem! Z miejsc, w których rządzą karpie, emigrują liny. Jak dobrze, że wielu łowców karpi nęci w pobliżu miejsc parkingowych! Możecie je z łatwością ominąć. Liny wybierają spokojniejsze rejony, dające im możliwość łatwiejszego schowania się. Trzcinowiska, poletka lilii wodnych oraz obszary porośnięte moczarką i rogatkiem to ich rewiry. Jak wygląda idealne miejsce? Jest rzadko obławia-ne, leży blisko wodnych roślin, a Wy wiecie, że ktoś już wyciągnął tutaj kilka ryb. Zwracajcie uwagę na typowe oznaki żerowania, np. wynurzające się pęcherzyki powietrza. W płytkiej wodzie zdarza się również, że liny podczas przemieszczania się przecinają lustro wody swą płetwą grzbietową.

Trzciny i lilie , to naturalne miejsce bytowania linów.

JAKA PRZYNĘTA NA LINA?

Tym sposobem doszliśmy do trzeciego warunku ewentualnego sukcesu, jakim jest przynęta. Moim zdaniem wielu wędkarzy łowi zbyt zachowawczo, podając na haku kilka ziaren kukurydzy. Niby polują na liny, ale podświadomie mają nadzieję na karpie. Poza tym, jak wyglądają brania linów na kukurydzę, już chyba wspomniałem. Abyśmy się jednak dobrze zrozumieli: kukurydza i inne gruboziarniste przynęty oczywiście nadają się do połowu linów, jednak tylko wtedy, gdy ryby te mają czas na przyzwyczajenie się do zanęty i przynęty. Na przykład znam pewien mały staw, w którym występują prawie same okonie i liny. Tam kukurydza z puszki jest bardzo skuteczna. W zbiornikach o licznym pogłowiu karpi stosowanie jej nie ma większego sensu. Wędkarza podejmującego taką próbę można porównać do osoby rzucającej kość między gromadę psów i kotów z nadzieję, że któryś kot ją pochwyci. Nie, roślinne przynęty to w królestwie karpi zły wybór. Potrzebujecie czegoś atrakcyjnego dla linów, lecz niezbyt chętnie zjadanego przez karpie. Białe robaki? Też nie. One przyciągają za dużo drobnicy. Poza tym jeśli są dodawane do mieszanek, którymi najczęściej nęci się w danym zbiorniku, karpie również mogły się do nich przyzwyczaić i wlączyć do swego normalnego menu. Bardziej Wam się przyda naturalna przynęta, której nikt nie używa do nęcenia i do której karpie nie zdążyły się przyzwyczaić. Domyślacie się, co mam na myśli? Tak jest, czerwone robaki! Jako karpiowa przynęta są zaledwie w klasie okręgowej, ale w przypadku linów to zdecydowanie pierwsza liga. Najlepiej jest zacząć od kanapki z czerwonych robaków. Ich intensywny zapach oraz wijące ruchy przyciągną ryby. Jedynie w wodach, gdzie drobny białoryb podskubuje zwykłe czerwone robaki, powinniście sięgać po rosówki. Jeśli przed założeniem na hak przetnie-cie robaka na pół, jego zapach będzie się rozchodził w wodzie jeszcze intensywniej. Niezależnie od rodzaju robaka dobry będzie hak nr 6 lub 8. W wolnej od zawad wodzie wystarczy przypon 0,18 lub 0,20, kiedy natomiast łowicie tuż przy roślinach, powinniście wybrać średnicę pomiędzy 0,22 a 0,25 mm.

OPŁACALNE ZANĘCANIE

Zwabienie linów w łowisko jest czwartym warunkiem udanego połowu. Również w jeziorach pełnych karpi nie możecie rezygnować z zanęcania. W każdym razie potrzebujecie zanęty, która będzie spełniała ten sam warunek, co przynęta: będzie silnie działała na liny, a znikomo na karpie. Rozwiązanie jest wręcz banalne czerwone robaki są nie tylko wyśmitnitą przynętą, ale też idealną zanętą (w szczególności, gdy wrzucimy je do wody w kawałkach). Aromat pociętych robaków jest niezwykle silny, więc bardzo szybko wabi liny w łowisko. Dzięki temu możecie sobie darować całodniowe nęcenie i tym samym dodatkowo zmniejszyć karpiowe ryzyko". Wiele zalet ma wystrzeliwanie zanęty za pomocą procy. Dobrze jest także zlepiać ją w kule np. z ziemią lub glinką. Z takim obciążeniem można nimi znacznie dalej rzucić, a liny muszą dłużej pogrzebać, aby je odnaleźć. Zwiększy to wydatnie nasze szanse powodzenia. Ziemne kule z robakami są godne polecenia na wody, w których zanętowa chmura normalnie przyciągnęłaby masę białej ryby bądź karpi. Nie przejmujcie się tym, iż kolor robaków nie różni się bardzo od barwy podłoża - nosy linów są perfekcyjnymi urządzeniami. Poza tym jasne zanętowe plamy mogłyby spłoszyć te nieśmiałe ryby, szczególnie w silnie obławianych zbiornikach. Wierzcie mi, jeśli zaczniecie o świcie w miejscu oddalonym od karpiowych łowisk, używając do nęcenia i jako przynęty czerwonych robaków, Wasze szanse będą naprawdę duże. Być może odkryje-cie nawet, że Wasz , karpiowy" staw jest prawdziwym linowym królestwem!

Glina wędkarska idealnie nadaje się do nęcenia z pociętymi czerwonymi robakami.

Wszystkie Komentarze

Napisz Komentarz